niedziela, 10 lutego 2013

KURZE ŁAPKI czyli dzień odpoczynku od szczylków :)

Wczoraj zrobiłam sobie dzień wolnego od szczylków i pojechałam na działkę do rodziców wędzić domowe specjały... Tak się złożyło ze zamiast specjałów w wędzarce znalazło się ponad 200 kurzych łapek dla psiaków :D i tylko 2 kilko kiełbachy - zresztą siłą dopchniętej.
Wędzarnia stoi na działce letniskowej ... wiec zaczęłyśmy z moją MAMUNĄ od rozpalenia w kominku ...

Kiedy MAMUNA szykowała kurze łapiszcza ja zajęłam się dokumentacją zimowej szaty dziłakowych drzewek :)




a potem.... a potem zaczęłyśmy upychanie nadmiaru łapek do naszej malutkiej wędzarenki ...







koło 14:00 przyjechały posiłki TATUN z ich suczką Zuzią :)




Wędzenie szło nam pełną parą :) a w miedzyczasie robiłyśmy pierogi ze szpinakiem i serem fetą mniammmmm:)


wędzenie szło tak dobrze że aż zabrakło drzewa i trzeba było zawezwać ekipę drwali....



na efekty nie trzeba było długo czekać :D





Rodzice zostali jeszcze na działce a ja wróciłam do moich szczylków :) Dzisiaj gościmy GŁÓWNYCH WĘDZARZY na dziękczynnym obiadku :D mam nadzieję że łapki dojadą wraz z nimi....

1 komentarz:

  1. A jak przygotowujecie lapki do wedzenia? I co zrobic by byly twarde a nie miekkie po wyjeciu?

    OdpowiedzUsuń