Maluchy chcą zwiedzać okolicę i żądają tego bardzo stanowczo ... Tylko dlaczego o 6 rano? albo kiedy leci mój ulubiony serial w telewizji?
Dobrze że najbliżsi sąsiedzi mieszkają pół km od nas bo inaczej na głowie mielibyśmy policję, OTOZ i inna rzeszę obrońców zwierząt ... taaak takie małe gamonie a głosiki mają że aż strach ... myślę ze z ulicy brzmi to co najmniej tak jakbyśmy przypiekali je żywym ogniem lub głodzili od tygodnia ...
Glosowanie maluchów to jedna strona problemu ... druga (hehe dosłownie) ... lejki leją , leją i qpkają, mama dała nogę i odmówiła współpracy ... śmierdzący problem spada na babcię (i dziadka choć i on kiedy nadchodzi problem też daje nogę, zasłaniając się BARDZO ważnymi sprawami ). No i zaczyna się wyścig ... niestety zazwyczaj przeze mnie przegrany ... bo maluchy otaczają, prześcigają i na wyścigi próbują rozdeptać to co właśnie wyprodukowały :) Tak naprawdę powinnam mieć papier toaletowy uwiązany na szyj - może wtedy miałabym szansę :) Kiedy już uda mi się dopaść problemu okazuje się że zostały po nim tylko reszteczki za to maluchy są przeszczęśliwe - w końcu pojawił się człowiek którego można podgryźć i się do niego przytulić :)
Nie powiem lekko nie jest ale nie zamieniłaby tych chwil na nic innego ....
babcia Weneczka wpadła do wnuczków |
Pozory mylą ... Fiolecik bardzo niechętnie opuszczał kojczyk...
ale kiedy już to zrobił .... zaczął rozrabiać ...
gryzie kabelki ... |
i gryzie wszystko co napotka na swojej drodze :) |
a to zdjęcie na deser - Pan Zielonek :D
O jeju, ile słodyczy 💗
OdpowiedzUsuńJakie on wszystkie mogą być piękne, to to się w głowie nie mieści. Są puchate, pachną i rozrabiają...lepszej mieszanki być nie może :)
OdpowiedzUsuńTo prawda sa cudne teraz wszystkie bez wyjatku :) ale lobuziaki tez niezle
OdpowiedzUsuń